Sarmaci pozostawili nam w spadku wiele pięknych tradycji, które odkrywamy na nowo dopiero dzisiaj. Jedną z nich jest sztuka władania naszą narodową bronią – szablą.
Przez wieki szermierka była nieodłączną częścią naszej kultury. Opisy pojedynków szlacheckich możemy odnaleźć nie tylko na kartach powieści Henryka Sienkiewicza, ale i w licznych źródłach pochodzących z czasów, w których łatwo było stracić w pojedynku ucho, palce lub nawet życie. Wystarczy zajrzeć do słynnych „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska lub „Opisu obyczajów za panowania Augusta III” Jędrzeja Kitowicza. Nie brak tam przykładów na to, że nasi przodkowie chętnie chwytali za szable – nie tylko w czasach wojny.
Pojedynek pana Wołodyjowskiego z Kmicicem. Fragment filmu „Potop” (konto użytkownika
eddie8001).
Dawniej umiejętność posługiwania się bronią była jednym z przymiotów właściwych przedstawicielom stanu szlacheckiego. W XVIII wieku walkę szablą trenowano powszechnie w polskich dworach, magnackich akademiach rycerskich (np. Radziwiłłów, Sapiehów, Ogińskich czy Branickich), a także kolegiach jezuickich czy pijarskich.
Z tego okresu zachowały się nawet dość ogólne wzmianki o metodzie treningowej, która polegała na wykorzystywaniu palcatów – drewnianych zamienników szabel. Treningi odbywały się pod okiem doświadczonych „metrów”, jak w staropolszczyźnie określano nauczycieli fechtunku.
Pojedynek pana Wołodyjowskiego z Bohunem. Fragment filmu „Ogniem i mieczem” (konto
użytkownika Michał Glaree Lipiński).
Wiadomo zatem, że w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów szermierka była nie tylko częścią sztuki wojennej, ale także formą aktywności fizycznej, której chętnie oddawały się ówczesne masy szlacheckie.
Rzecz o szermierstwie
Mimo to do naszych czasów nie zachował się ani jeden traktat szermierczy, który w szczegółowy sposób opisywałby jak dokładnie wyglądał staropolski styl władania szablą. Źródła nie wspominają też o polskich akademiach czy szkołach szermierczych. Podobne instytucje z powodzeniem funkcjonowały w zachodniej Europie już w czasach średniowiecza. Badacze szermierki zachodnioeuropejskiej nie mogą narzekać także na brak źródeł – podręczniki szermiercze wydawane były regularnie, szczególnie w Italii i Niemczech. Najstarszy tego typu zabytek – tzw. Tower Manuscript – datowany jest na XIII wiek.
W Polsce pierwsza poważna publikacja dotycząca sztuki władania polską szablą pochodzi z pierwszej połowy XIX wieku – jest to „Rzecz o szermierstwie” autorstwa Michała Starzewskiego h. Ostoja, powstańca listopadowego i trenera fechtunku. Do uczniów Starzewskiego należeli m.in. Stanisław Estreicher, Oswald Potocki, Roman Szeptycki i Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Ten ostatni utrwalił swojego mistrza na kartach noweli „Ksiądz Piotr”.
Traktat szermierczy Michała Starzewskiego wydany został drukiem dopiero w 1932 roku, jako część biografii autora. Dzisiaj uznawany jest za cenne źródło, dzięki któremu można poznać zarys staropolskiej sztuki szermierczej. Nie brakuje jednak głosów krytycznych wobec dzieła Starzewskiego – zarzuca mu się korzystanie z wzorców zachodnich oraz stylizowanie traktatu na modłę przedrozbiorową bez poparcia w konkretnych źródłach.
Poza publikacją Michała Starzewskiego pozostają liczne opisy pojedynków, jakie odnaleźć można w pamiętnikach z epoki. Nie zawierają one jednak szczegółów dotyczących techniki walki, więc w ewentualnym procesie rekonstrukcji dawnych technik szablowych mogą pełnić jedynie funkcję pomocniczą.
Szermierka sportowa
W odkrywaniu tajemnic rodzimej sztuki władania szablą nie pomaga także współczesna szermierka sportowa. Nad Wisłą jej uprawianie zapoczątkowane zostało bowiem dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Towarzystwo Szermierzy, pierwszy polski klub szermierki sportowej, założony został w 1886 roku we Lwowie. Kilka lat później podobne stowarzyszenie powstało w Krakowie. Nosiło nazwę Krakowski Klub Szermierzy. Wkrótce na ziemiach polskich zainicjowano kilkadziesiąt podobnych inicjatyw.
Ich tradycje kontynuowane były również w okresie międzywojennym oraz po II wojnie światowej. Na tym polu Polacy mogą pochwalić się wieloma sukcesami, w tym najważniejszymi – medalami olimpijskimi. Pierwszy zdobyli już w 1928 roku. Był to brąz wywalczony drużynowo w kategorii szabla mężczyzn przez Tadeusza Friedricha, Kazimierza Laskowskiego, Aleksandra Małeckiego, Adama Papée, Władysława Segdę i Jerzego Zabielskiego.
Polscy szabliści sięgali po medale także po wojnie. Do grona najlepszych należeli wówczas Wojciech Zabłocki, Jerzy Pawłowski, Andrzej Piątkowski, Emil Ochyra, Ryszard Zub czy Włodzimierz Wójcicki.
Mimo niewątpliwych sukcesów w szermierce sportowej należy pamiętać, że do Polski dyscyplina ta została zaimportowana z Zachodu. Z całą pewnością trafiła na podatny grunt, jednak sama w sobie nie miała wiele wspólnego ze staropolską sztuką władania szablą.
Na Polaków można liczyć
Tam, gdzie zawodzi baza źródłowa i doświadczenia sportowe, można liczyć na zapał i wiedzę fascynatów tematu. W Polsce istnieje kilkanaście grup, które starają się odtworzyć staropolską sztukę walki szablą.
Jednym z nich jest Sieniawski Fencing, czyli Janusz Sieniawski oraz jego synowie – Bartosz i Krzysztof. Tej trójce udało się odtworzyć tzw. sztukę krzyżową, domniemaną technikę walki polską szablą. Było to możliwe dzięki szczegółowej analizie porównawczej dziesiątek źródeł, także zagranicznych oraz wieloletniemu eksperymentowaniu w praktycznym użyciu szabli tradycyjnej.
Seminarium sztuki krzyżowej prowadzone przez grupę Sieniawski Fencing, wideorelacja (konto
użytkownika sieniawskifencing).
Ustalenia członków Sieniawski Fencing różnią się od zaleceń zawartych w traktacie Starzewskiego. Sztuka krzyżowa jest niezwykle dynamiczna, oparta na diagonalnych cięciach, poruszaniu się zarówno w postawie prawej, jak i lewej. Jako taka stanowi brutalną, ale i skuteczną technikę walki. Wszystko wskazuje na to, że zbliżona jest do tego, co reprezentowali podczas pojedynków dawni Sarmaci. Stuprocentowej pewności mieć jednak nie możemy.
Sztuka walki szablą – narodowy skarb
Sztuka walki szablą towarzyszyła naszym przodkom przez kilkaset lat. W ostatnim stuleciu zapomniana, obecnie znowu wraca do łask. Niezależnie od tego czy będzie ona rekonstruowana zgodnie z uwagami zawartymi w jedynym zachowanym traktacie czy autorskimi koncepcjami opartymi na różnorodnych źródłach jedno jest pewne – to spuścizna, z której możemy być dumni.
A co Wy sądzicie o staropolskiej sztuce walki szablą? Piszcie w komentarzach.
Artykuł Sport po sarmacku, czyli o robieniu szablą pochodzi z serwisu Blog Surge Polonia - Historia i patriotyzm.