Język polski należy do grupy najtrudniejszych na świecie. Wpływ na to ma zarówno skomplikowana gramatyka, jak i wymowa, która obejmuje dźwięki niemal niewymawialne dla większości obcokrajowców.
Ja pobruszę, a ty poczywaj
Jednak skąd właściwie wzięła się polszczyzna? Zgodnie z ustaleniami badaczy przed wiekami wszyscy Słowianie posługiwali się z grubsza tym samym językiem, dzisiaj znanym jako prasłowiański. Właśnie dlatego jesteśmy w stanie mniej więcej zrozumieć język ukraiński, rosyjski czy czeski – wszystkie posiadają bowiem wspólnego przodka.
W okolicach IX-X wieku słowiańska wspólnota języka rozpadła się, a na jej gruncie powstały poszczególne języki słowiańskie, w tym polski.
Historia polszczyzny pisanej rozpoczyna się w XIII wieku. Najstarsze zapisane polskie zdanie pochodzi z 1270 roku i brzmi „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”, czyli „Daj, niech ja pomielę (pokręcę żarna), a ty odpoczywaj”. Pochodzi ono z kart „Księgi henrykowskiej”, jednego z najcenniejszych zabytków rodzimego piśmiennictwa. Do innych średniowiecznych przykładów wykorzystania języka polskiego należą m.in. „Kazania świętokrzyskie” czy słynna „Bogurodzica”, uznawana zresztą za pierwszy nieoficjalny hymn naszego kraju.
Ten, tego, temu, tym
Ostatecznie po wielu latach ewolucji język polski doczekał się opinii jednego z najtrudniejszych na świecie. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest niezwykle skomplikowana gramatyka, na którą my, Polacy, nie zwykliśmy zwracać najmniejszej uwagi.
Spróbujcie spojrzeć na odmianę przez przypadki okiem obcokrajowca. Prosty zaimek wskazujący „ten” urasta w takiej sytuacji do rangi absolutnego kosmosu – w języku polskim mamy bowiem aż osiem różnych sposobów na jego odmianę [ten, tego, temu, tego/ten, tym, tym, ten]. A mówimy wyłącznie o rodzaju męskim. Doliczcie sobie do tego przykłady żeńskie [ta, tej, tej, tę, tą, tej ta] lub nijakie [to, tego, temu, to, tym, tym, to]… a to wciąż nie koniec, bo mamy jeszcze liczbę mnogą!
Łącznie taki niepozorny zaimek może zostać wypowiedziany na 32 różne sposoby. Teraz rozumiecie, dlaczego gramatyka języka polskiego jest dla obcokrajowca taka trudna?
Przypadki to jednak nie wszystko. Równie trudne jest rozróżnienie aspektu, czyli czasowników dokonanych i niedokonanych. Tym, w jaki sposób definiujemy aspekt czasownika rządzi kilkanaście reguł, które uczących się polskiego doprowadzają do białej gorączki. Kto nie wierzy, niech spojrzy sobie na stosowne wyjaśnienia podane na polskiej Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Aspekt_(j%C4%99zykoznawstwo). A to wciąż dopiero wierzchołek góry lodowej.
Co ciekawe – większość tych zasad jest niezrozumiała nawet dla nas samych. Mamy jednak to szczęście, że językiem polskim posługujemy się intuicyjnie i o ile znajomość zasad gramatycznych z pewnością bywa przydatna, to dla nas samych nie jest niezbędna.
Wierzcie mi, jest się z czego cieszyć.
Chrząszczyrzewoszyce, powiat Łękołody
W kultowej komedii „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” Franek Dolas, chcąc dopiec niemieckiemu oficerowi, podaje za miejsce urodzin fikcyjną polską wieś – Chrząszczyrzewoszyce. Wcześniej przedstawia się jako Grzegorz Brzęczyszczykiewicz. Te stosunkowo proste do wymówienia dla Polaków słowa, są doskonałym przykładem na drugą bolączkę obcokrajowców uczących się języka polskiego – wymowę.
I nie chodzi tu wyłącznie o łamańce językowe w stylu „Poczmistrz z Tczewa”, „W czasie suszy szosa sucha” czy „I cóż, że ze Swarzędza?”. Spróbujcie poprosić dowolnego Anglika czy Niemca o wymówienie, w sumie prostego, dziewięćsetdziewięćdziesięciodziewięciotysięcznika. Będzie wesoło.
A to dzieje się, kiedy przeciętny Amerykanin próbuje zmierzyć się z nazwami polskich miast:
Polska wymowa jest trudna z kilku powodów. Występuje w niej duża liczba skomplikowanych głosek [s, z], [cz, dż] lub [sz, ż], które często ulegają dodatkowemu nawarstwieniu, jak w słowach „Choroszcz” czy „szczelina”, nie wspominając już o „zsyłce”, „dżdżu” czy „Szczecinie”. Stąd dla większości obcokrajowców nasz język jest mieszaniną dźwięków – jak ujął to jeden z moich znajomych z Hiszpanii – która przypomina nieustanne szeptanie… tyle że głośne.
Kolejnym wyzwaniem są nosówki [ą, ę], które obcokrajowcy kojarzą raczej z językiem francuskim niż polskim. Poza tym mogą one się mylić z inną głoską – [ł]. Pewnie tu leży trudność w wyrazie „Łękołody”, użytym przez Dolasa.
Czy to znaczy, że język polski jest najtrudniejszy na świecie?
Na postawione wyżej pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pod względem gramatyki równie trudnymi językami posługują się Węgrzy czy Finowie. Dodatkowo istnieje cała grupa języków, które dla Europejczyka wydają się szalenie skomplikowane ze względu na przynależność do zupełnie odmiennej grupy kulturowej. Mowa tu przede wszystkim o językach azjatyckich czy arabskich.
Dużo zależy od już posiadanej bazy językowej. Z całą pewnością użytkownicy języków słowiańskich – rosyjskiego, czeskiego czy serbskiego – nauczą się języka polskiego szybciej niż przeciętny Szwed czy Niemiec. Będą zdziwieni ilością nieregularności i odstępstw od ich własnych języków, ale ostatecznie przy odrobinie zacięcia – z pewnością poradzą sobie także z polszczyzną.
O wiele większe wyzwanie muszą podjąć użytkownicy języka angielskiego. Wymienione wyżej trudności związane ze skomplikowaną gramatyką i wymową będą dla przeciętnej osoby anglojęzycznej bardzo trudne do przeskoczenia. Nie oznacza to jednak, że niemożliwe, czego najlepszym dowodem jest polski Normana Daviesa, brytyjskiego historyka:
A jak jest Waszym zdaniem? Są języki trudniejsze od polskiego? Piszcie w komentarzach.
Artykuł Ja mówię po polsku. A jaka jest Twoja super-moc? pochodzi z serwisu Blog Surge Polonia - Historia i patriotyzm.