Podczas II wojny światowej, żeby poharatać w gałę lub pooglądać mecz piłkarski, trzeba było wykazać się dużą odwagą. Niemcy zakazali Polakom uprawiania sportu. Za złamanie zakazu groziła kara śmierci. Ceną za uczestnictwo w meczu lub kibicowanie podczas „okupacyjnego” meczu mogło być własne życie!
Po pokonaniu Polski w 1939 r., Niemcy zakazali uprawiania sportu. Polska była jedynym spośród okupowanych państw Europy, w którym tego zabroniono. Przed obiektami sportowymi i boiskami postawiono tablice ostrzegawcze: „Fussballspielen für Polen streng verboten” lub „Polen ist da Betreten des Sportplatzes bei strafe verboten”. Zdelegalizowano działalność wszystkich klubów sportowych i skonfiskowano ich majątek. Rozpoczęto prześladowania sportowców i działaczy. Niemcy bali się, że pozwolenie na uprawianie sportu będzie potęgowało patriotyczne nastroje. Za nieprzestrzeganie zakazu groziła jedna kara – kara śmierci.
Sport przeszedł do podziemia. Rozpoczęto go uprawiać w konspiracji. Zdarzało się, że zaliczano go do tzw. „małego sabotażu”. Sport podtrzymywał na duchu Polaków i był środkiem przeciw nastrojom rozpaczy i przygnębienia. Paradoksalnie największą popularnością w podziemiu cieszyła się piłka nożna. Ten fenomen tłumaczył dziennikarz warszawskiej „Stolicy” Mieczysław Szymkowiak: Nie kameralne, łatwe do ukrycia dziedziny sportu, lecz właśnie piłka nożna, wymagająca większych przestrzeni, trudniejsza do ukrycia – okazała się najbardziej żywotna i prężna w mroczny czas okupacyjnej nocy. Stworzono nawet konspiracyjne struktury Związku Piłki Nożnej, który zajął się organizowaniem podziemnych rozgrywek.
Pierwsze mecze w podziemiu miały miejsce już w październiku 1939 r. Na wiosnę 1940 r. odbył się pierwszy turniej piłkarski w Warszawie z udziałem konspiracyjnych drużyn warszawskich, który rozegrano na Polach Mokotowskich. W 1943 r. zorganizowano pierwsze mistrzostwa Krakowa z Warszawą. Ze względu na bezpieczeństwo uczestników (mistrzostwa rozgrywano po wybuchu powstania w warszawskim getcie) odbyły się one w Piasecznie. Podczas całej okupacji rozegrano tysiące meczów, turniejów i mistrzostw.
Improwizowany charakter rozgrywek i konspiracyjne warunki sprawiały, że „okupacyjne” mecze znacznie odbiegały od „pokojowych” standardów. Wielu piłkarzy nie było stać na piłkarskie obuwie. W takich sytuacjach starano się wyrównać szanse uczestnikom i decydowano, że wszyscy będą grać… boso. W większości piłkarze wychodzili na murawę w niejednolitych ubiorach, często też bez koszulek. Miało to swoje konkretne uzasadnienie. W przypadku wykrycia spotkania przez Niemców, jednolite stroje nie pozwalały na wymówki, że mecz jest spontaniczny i wzięła w nim udział przypadkowa grupa piłkarzy.
Mecze piłkarskie cieszyły się dużą popularnością. Pomimo drakońskich kar, przychodziło je oglądać nawet do kilku tysięcy kibiców! Emocje podczas „okupacyjnych” rozgrywek sięgały zenitu. Podczas meczu Wisły z Cracovią sędzia zarządził rzut karny. Jeden z piłkarzy wyraził swoją dezaprobatę wobec decyzji sędziego w specyficzny sposób – kopnął go! Później do akcji wkroczyli kibice i doszło do bijatyki pomiędzy fanami obu drużyn. Wieści o zbliżających się rozgrywkach przekazywano pocztą pantoflową. Początkowo mecze rozgrywano na większych obiektach w centrach miast, ale ze względu na duże ryzyko dekonspiracji, miejsca rozgrywek przenoszono na boiska na obrzeżach lub do mniejszych miejscowości. Przykładowo w Warszawie grano na boisku przy ul. Podskarbińskiej. Boisko otoczone blokami stwarzało zasłonę dla niepożądanych oczu i wyciszało gwar widowni. Mecz był pilnie strzeżony przez wystawione na najwyższych piętrach „czujki’, które informowały o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Udział w konspiracyjnych rozgrywkach i dopingowanie ukochanej drużyny mogły kosztować życie. W Poznaniu podczas meczu o mistrzostwo miasta, pojawił się SS-man w mundurze z psem, który przerwał spotkanie. Żądał pozwolenia na odbycie meczu, którego nikt nie miał. Piłkarzy (kilku zbiegło) i sędziów aresztowano, po czym przewieziono do siedziby gestapo. Podczas ciężkich przesłuchań uczestnicy niezmiennie podtrzymywali jedną wersję: Mecz miał charakter przypadkowego spotkania po pracy, a ponieważ w spacerującym obok polany chłopcy rozpoznali znanego sędziego piłkarskiego z okresu międzywojennego, więc poprosili go o poprowadzenie meczu. Wspólna wersja uratowała im życie – zostali wypuszczeni. Mniej szczęścia mieli uczestnicy meczu w Karczewie. Jak relacjonował jeden ze świadków: Spotkanie wzbudziło w Karczewie olbrzymie zainteresowanie, o czym świadczyły opustoszałe ulice i niespotykana dotąd liczba kibiców, nawet spoza Karczewa. Wspaniała gra obydwu drużyn, narastająca przewaga Karczewian, niesamowity doping – szczególnie po wyrównaniu przez nas na 3:3, który niósł się aż do centrum miasta, sprowadził na stadion Niemców. Początkowo było ich trzech. Dwaj przyjechali rowerami od strony ulicy Karczówek, trzeci od „Wygonu”. W ten sposób dwie drogi zostały odcięte. Padły okrzyki „halt” i strzały. Nie wszyscy byli w stanie uciec. Niemcy po sprowadzeniu posiłków zatrzymali około dwustu osób. Cześć zatrzymanych udało się wykupić. Resztę wywieziono na roboty do Niemiec. Niektóre ze spotkań rozganiano w niezwykle brutalny sposób. W trakcie meczu w Konstancinie k. Warszawy zajechały niemieckie „budy” z żołnierzami uzbrojonymi po uszy. Rozpoczęli oni strzelać do piłkarzy i kibiców z broni maszynowej. Na boisku padli zabici i ranni. Po dekonspiracji, Niemcy najczęściej zaorywali boiska, żeby nie można było już z nich korzystać.
Podczas niektórych spotkań dochodziło do wydarzeń bez precedensu. W Sandomierzu wywiad Armii Krajowej postanowił zlikwidować agenta gestapo, który poprzez utworzenie „legalnego” klubu sportowego pod auspicjami Niemców, chciał infiltrować polskie podziemie. Został zastrzelony przez żołnierza AK z oddziału „Jędrusiów” Zbigniewa Kabata „Bobo” podczas przerwy w meczu!
Artykuł Zakazana gała, czyli piłka nożna pod niemiecką okupacją pochodzi z serwisu Blog Surge Polonia - Historia i patriotyzm.