Na przestrzeni prawie dwóch wieków swojego istnienia husaria zdołała zapisać się na kartach historii jako jedna z najskuteczniejszych formacji kawaleryjskich na świecie. Skrzydlaci jeźdźcy stworzyli swoją legendę, triumfując na polach bitew od Bałtyku po Morze Czarne.
Początki legendy
Husaria kształtowała się – podobnie jak cała Rzeczpospolita Obojga Narodów – na gruncie wielokulturowym. Początek dali jej Racowie (tak w staropolszczyźnie określano Serbów), którzy po utracie swoich ziem na rzecz Turków, szukali miejsca w szeregach chrześcijańskich armii w różnych częściach Europy. Racowie służyli pod sztandarami polskimi już podczas bitwy pod Kleckiem w 1506 roku czy bitwy pod Orszą 1514 roku. Początkowo tworzyli oddziały jazdy lekkiej – uzbrojeni byli w szable, kopie oraz tarcze, zamiast zbroi używali utwardzanych kaftanów.
Do swojej najbardziej zasłużonej roli husaria dojrzewała prawie sto lat. Dopiero w drugiej połowie XVI wieku, w dużej mierze za sprawą króla Stefana Batorego, husarze zamienili się w jeźdźców ciężkozbrojnych, a z czasem – w główną siłę uderzeniową polskiego wojska. Największe sukcesy husarii przypadają na pierwsze lata XVII wieku.
Nowożytne czołgi
Kircholm, Kłuszyn, Chocim – te nazwy nieodłącznie związane są z legendą husarii. Skrzydlata jazda triumfowała nad Szwedami, Moskalami, Turkami i Tatarami. Duża w tym zasługa nie tylko indywidualnych umiejętności poszczególnych husarzy, którzy mistrzowsko opanowali wojenne rzemiosło, lecz także zmian następujących na polach bitew. Coraz większe znaczenie broni palnej powodowało stopniowe wycofywanie ciężkozbrojnej kawalerii organizowanej na wzór średniowieczny.
Tymczasem takie uderzeniowe formacje, świetnie wyszkolone i wyposażone, wciąż mogły siać postrach nie tylko wśród organizowanych na nową modłę oddziałów piechoty, lecz także lekkiej, szybkiej jazdy tatarskiej.
Na początku XVII wieku przeciętny husarz był odpowiednikiem nowoczesnego czołgu. Jego podstawowym zadaniem było gwałtowne rozbijanie w szarżach mas nieprzyjacielskich. Do tego służyła długa nawet na sześć metrów kopia, w tym pomagała wieloelementowa zbroja, na którą składały się szyszak, napierśnik, naramienniki z obojczykiem, karwasze, czasem także kolczuga oraz osłony ud.
Przy tym wszystkim podstawową cechą husarii była jej uniwersalność. Mimo ciężkiego uzbrojenia husarze, zazwyczaj dzięki osobistym umiejętnościom, z powodzeniem mogli być wykorzystywani do różnego rodzaju zadań. Stąd na polach bitew nie tylko „robili kopią”, lecz także strzelali z broni palnej, siekali szablami czy kłuli koncerzami.
Na bogato
Husaria była elitą polskiej armii. Wynikało to nie tylko z jej sukcesów militarnych, lecz także składu społecznego. Do formacji rekrutowano przedstawicieli zamożnych warstw szlacheckich, co przekładało się na przepych, bogactwo i pompę, z jakimi powszechnie kojarzono skrzydlate chorągwie. Zachowane elementy pancerzy husarskich posiadają bogate zdobienia – w tym odlewy krzyży kawalerskich, wizerunki Matki Boskiej, a do tego rozetki, taśmy, lamówki czy guzy w niezliczonej ilości.
Nie inaczej było z szablami. Popularne serpentyny w typie husarskim często zaliczane są do najpiękniejszych zachowanych egzemplarzy nowożytnej broni białej. Animuszu dodawały husarzom także skóry dzikich zwierząt – tygrysów, wilków czy niedźwiedzi – które chętnie zarzucali na zbroje.
Po co skrzydła?
Najsłynniejszym elementem wyposażenia husarskiego były skrzydła. Wbrew obiegowej opinii nie były mocowane do napleczników, lecz tylnych łęków siodeł. Często stosowano też tylko jedno skrzydło – takich husarzy widać na tzw. rolce sztokholmskiej z początku XVII wieku.
Ich funkcje mogły być różnorodne, jednak najbardziej prawdopodobna teza zakłada, że swoim kształtem i cechami charakterystycznymi miały oddziaływać psychologicznie na wrogów. Wystarczy wyobrazić sobie pędzącego kilkusetkilogramowego wierzchowca, którego dosiada uzbrojony po zęby husarz z łopoczącymi skrzydłami. To musiało robić wrażenie!
Warto dodać, że wiele mitów na temat skrzydeł husarskich utrwalili XIX-wieczni malarze, tacy jak Wojciech Kossak czy Józef Brandt, a także muzealnicy, którzy – chcąc podkreślić ten charakterystyczny element wyposażenia – samodzielnie doczepiali skrzydła do oryginalnych napleczników.
Polska cnota
Andrzej Maksymilian Fredro, staropolski poeta, pisał: „Póki kopii a husarza staje, będzie Polak pan w polu. Skoro kopia zginie, zginie i polska cnota”. Jego słowa okazały się prorocze. Wraz ze zniknięciem z pól bitewnych husarii – miało to miejsce na początku XVIII wieku – Rzeczpospolita pogrążyła się w chaosie, który ostatecznie doprowadził do rozbiorów i 123 lat niewoli.
Dzisiaj Polacy przypomnieli sobie o swojej najwspanialszej jeździe i chętnie kultywują pamięć o niej poprzez grafiki, publikacje czy rekonstrukcje historyczne. Tym samym fredrowska „kopia” odżywa po kilku wiekach – czy to oznacza, że Polacy powrócą do dawnych cnót? Czas pokaże.
Artykuł Husaria – najgroźniejsza jazda nowożytnej Europy pochodzi z serwisu Blog Surge Polonia - Historia i patriotyzm.